środa, 11 października 2017

Nie mam słów na Twoje niewrażliwości. Twoją duszę wypełnia ten rodzaj próżności, który wciąż stawia mi przed oczami znaki zapytania. Nie słuchamy, a nawet jeśli próbujemy to oboje mówimy do siebie dwoma różnymi językami, które i Ty i ja słyszymy po raz pierwszy. Fascynacja Tobą jest jak bieg po nieznanym, o co mi z Tobą chodzi, cóż to za zupełnie niezrozumiały kaprys? Myślałam, że dziecięce wybryki mam już za sobą, a jesteś tak oczywistą zgubą, w którą zapędzam się całkowicie świadomie, śmiejąc się pod nosem. 
Podaję Ci swoje serce, ale już wiem, że nie pozwolę Ci wziąć całego. I możesz się bać, bo wmówię Ci, że to nie ja i gry, które tworzę, a Twoje dziurawe dłonie, które opadną popiołem na ziemię, gdy tylko schylą się po mnie. 
I nie przepraszam.