Nie poznaję siebie. To wszytko pewnie za sprawą tego, że wyjeżdżam, nie zachowywałabym się tak w przeciwnym razie. Rozszalałam się, znowu nie znam umiaru, znowu postępuję jak rozpieszczone dziecko, na nic wszystkie lekcje, nie uczę się na błędach. Stałam się obca sobie, mam wrażenie, że myśli w mojej głowie wcale nie należą do mnie. Rzeczy, które kiedyś były dla mnie ciężkie nawet do wyobrażenia dziś przychodzą mi z zaskakującą łatwością, niemalże na pstryknięcie palca.
I nawet poważnie zastanawiam się nad tym, co mówił A. Może ma rację, może nie mamy nic do stracenia. Może będzie dobrze. Nie przekonam się, jeśli ciągle będę tylko gdybać.
A teraz niech coś łaskawie sprowadzi mnie na ziemię i przekona, że to do mnie nie pasuje i nie powinnam tego robić. Byle szybko.
Mam dość poczucia winy i tkwienia w martwym punkcie, dość przeszłości teraz. Chcę iść do przodu, nie oglądać się za siebie, może to powinien być powód, dla którego powinnam się na to zgodzić.
06:38
Godzinę temu wróciłyśmy do domu. Poznałam kogoś, ale nie tego mi teraz potrzeba. Przez chwilę było miło, wystarczy.
I nawet poważnie zastanawiam się nad tym, co mówił A. Może ma rację, może nie mamy nic do stracenia. Może będzie dobrze. Nie przekonam się, jeśli ciągle będę tylko gdybać.
06:38
Godzinę temu wróciłyśmy do domu. Poznałam kogoś, ale nie tego mi teraz potrzeba. Przez chwilę było miło, wystarczy.