środa, 29 maja 2013

Nie da się tak wykarmić kłamstwa, by miało siłę latać ponad nami, piękne i kolorowe. Nie można ciągle udawać, że trzyma się w ręku złoto podczas gdy glisty wiją się między naszymi palcami. Gdybym chociaż potrafiła stworzyć złudzenie rozsądku, przecięłabym to pośrodku tętnicy, pocieszając się widokiem zwłok największej, chociaż najbardziej gorzkiej radości, jaką miałam. A tak wciąż pozwalam Ci wierzyć, że możesz jeszcze coś znaczyć, że jesteś moim światełkiem w tunelu. To nie Ty, to moja potrzeba bycia martwą, moja potrzeba bycia bohaterką tragiczną. 

Lubię raz na jakiś czas poznać kogoś, kto niewiele robiąc wnosi wszystko do mojego życia i zmienia je diametralnie. Podobno musimy żyć tą chwilą. Chyba zaczynam Ci wierzyć.




poniedziałek, 27 maja 2013


22.05.2013 r.
BRING ME THE HORIZON

Poznajesz band, słyszysz pierwszy utwór, znajdujesz w nim siebie i to z tobą zostaje. Muzyka to najpiękniejszy sposób na rzeczywistość, na egzystencjalne rozterki, wątpliwości, tęsknoty, na powroty. Na radości, szaleństwa, uśmiechy, wszystkie euforie.  A chwila, kiedy masz możliwość być tak blisko, słyszeć każdy dźwięk, słowo i to wszystko przenika cię na wylot, wszystkie nerwy szaleją, wulkany radości wybuchają jeden po drugim - rany, czujesz się jak bóg, to trudne do opisania, myślę że przez te niespełna dwie godziny byłam najszczęśliwszym człowiekiem na świecie. 
Uwielbiam, kocham i to z pewnością nie był ostatni koncert BMTH, na którym byłam. 















love & forever


wtorek, 14 maja 2013

Hej, tęsknię. Myślę o tym, kiedy piję, kiedy palę, kiedy ostatnia kropla kawy żegna się z dnem filiżanki. Byłam pewna, że dzięki Tobie oderwę się od czteroletniej czerni. Udało się, ugrzęzłam w kolejnej. Czteromiesięcznej, bolesnej pustce po Tobie. Chcę tylko wiedzieć, czy wszystko z Tobą w porządku. Tak bardzo wariuję, popijam Cię drinkami, gubię się między wersami, gdzie jesteś? 
Źle mi z Tobą, bez Ciebie. 


♪ Matt Walters - I Would Die For You.mp3


środa, 8 maja 2013

Kawa. Trochę poranka, trochę tęsknoty do słońca, kiedy mam go pod dostatkiem. Trzecia rano, insomnia, trująca, gorzka, cierpka i bez krzty nadziei. Nie zasypiam, nie budzę się rano. Od miesiąca nie miałam w dłoniach mojego notatnika, od miesiąca żadna liryczna spowiedź nie oczyściła mojej duszy, jak mogę się dziwić, że jestem cieniem? Patrzę wypalonymi oczyma, dotykam wyszczerbioną filiżanką, pachnę zgniłymi kwiatami, smakuję jak zeszłoroczne jagody, które zostawiłam na pastwę losu, na strychu, zmarły, nim wróciła mi o nich pamięć. Kolejne ziarno zniszczenia zasiane, jaką jestem perfekcjonistką w destrukcji! Jak bardzo muszę mieć to w sobie, jak mocno to jest wpisane w moją naturę. 
Papieros. Pieprzona zapalniczka gra ze mną w chowanego. Chwytam ją w zasięg wzroku, z impetem, małą złością, jak gdyby to była jej wina, że za każdym razem odkładam ją w inne miejsce. Drażni mnie wszystko wokół. Złoszczę się na swoje nieudolności, choć przed światem skrzętnie to ukrywam, obarczając go winą za wszystkie moje pomyłki. Co mam jeszcze zrobić? Jaką górę muszę przenieść, żeby naprawdę poczuć się, jak wtedy? Cztery miesiące bez słów to dużo. O cztery za dużo, wiesz. 









Hej, wreszcie mam dla ciebie trochę czasu, możesz wrócić.


piątek, 3 maja 2013

Herbata wystygła. Rozbolała mnie głowa, kilka papierosów obróciło się w popiół, jak drobne, stare miłostki. Szybko i w otoczce szarej, wolnej chmary dymu. Jestem taka zimna. Tak zimna, że gdyby nie mimowolne drganie moich dłoni posądzałabym się o zanik funkcji życiowych. Ale jestem. Podobno. Zdrętwiała, gnijąca w puszce chaosu. Oh, moja miła Pandoro, cóż najlepszego uczyniłaś? 


I'll take it slow, make you lose control.