środa, 27 lutego 2013

Czuję się samotna, samotna sama ze sobą, a to najgorsza z możliwych samotności. Odnoszę chłodne wrażenie, że usycham w swoim jestestwie, drwią ze mnie światła i kolory w mojej głowie. Przechodzę obok luster, staram się w nie nie patrzeć, ale kiedy jednak jakimś cudem ocieram się o swój wzrok, mogę poczuć atomy pustek rozbijające się o moje oczy, potem usta, resztę tego trupiejącego ciała. Boję się. Nie jestem dobra dla Nich, jak mogę więc być i dla siebie? Myślałam, że potrzeba mi zwolnić. Teraz nie jestem pewna, czy nie zwolniłam tak bardzo, że nigdy już nie będę potrafiła ruszyć. Nic o Tobie, mój drogi. To we mnie budzą się najczarniejsze noce, rosną wysokie drzewa, tak bardzo zgubię Cię w lesie, który wkrótce opanuje każde ziarno ziemi we mnie. 



























U mnie jest blisko z serca do papieru


sobota, 23 lutego 2013

Smucą mnie moje sny. Są idealne jak słoneczny dzień, który spędzasz wylegując się nad wodą, trzymając drinka w ręku i słysząc w tle wrzaski rozochoconych dzieci. Przyznaję, że ciężko mi je oddzielić od rzeczywistości. Niektóre głosy, niektóre spojrzenia i dotknięcia są tak prawdziwe. Takie, jak je zapamiętałam. I to doprawdy cudowne, jak pierwsze słońce po długiej, mroźnej zimie - dopóki nie otworzę oczu. 




Nie czuję się ostatnio najlepiej. Tym razem chyba nie ucieknę od wizyty u lekarza. 

*

niedziela, 17 lutego 2013

Jakie pożegnania lubisz najbardziej? Ciche, bezszelestne, z jednym spojrzeniem, muśnięciem ręki, może nawet nieznacznym uśmiechem, kruchą łzą, czy jednak te napiętnowane emocjami, wszystkimi, głośnym śmiechem, krzykiem, szturchnięciem, szarpnięciem, trzaskaniem drzwi? Niech to kończy się, bym sama mogła się zacząć. By odsłonić zasłony i wpuścić światło. By świeże powietrze wypełniło tę pustą pierś, dobre jak chleb. 


Całe szczęście, że ruszyłam się wczoraj z domu. Nie miałam siły, ochoty, wszystko we mnie krzyczało stanowcze - NIE, ale zebrałam się i pokusiłam o pub, a potem małą domówkę u Meli i Radka. O ile średnio pamiętam powrót do domu, tak doskonale zapisane w pamięci mam uszkodzenie swojej twarzy, spowodowane upadkiem w twardy lód, który pomyliłam z mięciutkim śniegiem. Morda zdarta, siniaki tajniaki, czyli mam, ale nie wiem jak to się stało - również są, impreza całkowicie udana i całkowicie ożywcza!  Czas leci mi w tym Sztokholmie bardzo szybko, a za niecały miesiąc zobaczę moje Potworki i to też pozytywnie mnie nastraja. Tęsknię! 





płynąca krew przypomina ciemny owoc- efekt, kosmetyk.


piątek, 15 lutego 2013

Wypłakałabym całą tę miłość. Każdy jej gorzki skrawek, zlizałabym krew z białych, koronkowych falbanek, Ciebie częstując wiecznością bólu w moich oczach. Przypuszczam, że zwariowałabym. Tylko kot, niczego nie świadomy czułby się bezpieczny w mojej obecności. Sądzę, że przesadzałabym martwe kwiaty, cztery raz dziennie, katując je brakiem światła w piwnicy. Pisałabym listy długości mojego warkocza, zostawiała na nich swój zapach, jak niegdyś serce pod Twoim domem. I dalej niosłoby mnie to szaleństwo, czasem rozkosznie poprzez błękitne nieba, kiedy wracasz i zawsze w zimnej ziemi, między milionem różnego robactwa, które ukochało moje ciało, które piło moją duszę. 
To już nie ja, odeszłam. Nadzieję mam nie patrzeć wstecz. Nadzieję mam wrócić życie kwiatom, pozwolić im od nowa poznać światło. 




siarczane cudzołóstwa nękają we śnie.

poniedziałek, 11 lutego 2013

piątek, 8 lutego 2013

Rozstępują się przed nim morza, mój mały bożek. Moja smutna dziecina, która nie przewiduje, że to koniec. Szaleństwo nie będzie nas dłużej łączyć, obłęd musi odejść i doprawdy - każdy krok to przestrzeń między mną, a tobą, wielka i pusta. Wierzchołek nie do zdobycia. Spoglądam na nią, przez lustro czuję ją ciepłą. Jest rozgrzaną łąką, nad którą wiosna rozpoczęła żmudną, lecz wkrótce owocną pracę. Odchodzę, jak świt, zostawię po sobie ciemność, uśmiechnę się, jak robię to teraz. Nie wracaj, nie ma mnie tu. 





gdyby moje usta mogły poślubić ranę taką jak ta!

czwartek, 7 lutego 2013

Zdążyłam już zakochać się w pierwszym tegorocznym słońcu i jak na złość zima wróciła, śnieg nie ustaje, widok z okna mnie nudzi, przyprawia o dreszcze. Mimo to czas płynie lekko, on jeden nie zważa na niską temperaturę, nie dba o nią. I to sprawia mi niemożliwą radość, próbuję więc być na jego podobieństwo, tarcza, cyfry i wskazówki. Próbuję płynąć, dryfować. Bez obaw, bez strachu, bez bitew na poligonie mojej głowy i serca. Przeszłość odeszła, jest cicho, nie tęsknię, nie potrzebuję, nie wyczekuję jej powrotu. I jestem już pewna, czuję jak odchodzi, czuję, że ustępuje miejsce czemuś równie niepowtarzalnemu. Oby tylko nie było za późno, oby moje teraz nie odeszło, obym go nie straciła, powiedz tylko, że to dopiero początek, bo dzięki Tobie chcę być lepszym człowiekiem. 








Trzy Metry Nad Niebem oraz Tylko Ciebie Chcę to z pewnością jedne z tych filmów, do których będę wracać raz na jakiś czas. Kolejny raz przekonałam się o tym, że nie wszystko, do czego podchodzę sceptycznie musi być rzeczywiście źródłem rozczarowania. Polecam.

niedziela, 3 lutego 2013

Pierwsze tak intensywne słońce od dawna. Muszę być zsynchronizowana z pogodą, ma na mnie niezwykły wpływ. Wiosno, wyczekuję cię niecierpliwie, nie karz mi długo czekać, nie spóźnij się, ponieważ moja tęsknota za zielenią przekracza wszelakie granice! Uśmiecham się, pochłaniam te pierwsze promienie słońca i mam nadzwyczajną nadzieję, że ciepło we mnie zatrzyma się na dłużej. 












Nie odchudzam się, od tygodnia ćwiczę zawzięcie, pracując nad brzuchem. Z niecierpliwością czekam na wiosnę i bardziej sprzyjającą pogodę, by pobiegać trochę! Dość leżenia brzuchem do góry! Zamierzam aktywnie pożytkować wolny czas! :)