czwartek, 10 września 2015

Bomby wybuchają w mojej głowie. Czuję się, jak ofiara która niebawem dobrowolnie odda się w ręce kata. Znam siebie, a te historie nie są obce scenariuszowi mojego życia. Z moich oczu popłynie morze łez, a z Twojego serca ocean krwi. Nie chcę stać się wspomnieniem, które wstrzymuje puls i niebezpiecznie kradnie oddech. Próbuję wyrosnąć z zamiłowania do dźwięku łamanych serc i wiem, że zatrzymam się przy Tobie na dłużej. Nie z powodu tego, jak Twoje słowa rozgrzewają i rozczulają każdy skrawek mnie, nie z powodu uśmiechu, który wstrzymuje wszystkie sztormy, nie z powodu przysięgi małżeńskiej, którą recytowaliśmy, chociaż nie w pięknych strojach i przed żadnym Bogiem, nie z powodu rozmów do szóstej rano, ale dlatego, że nie toniesz w mojej ciemności, wyciągasz w niej ku mnie ręce i mówisz, ze będziesz. I jesteś. Po prostu i mimo wszystko. Zawsze po mojej stronie.






***

wtorek, 1 września 2015

Spędzasz mi sen z powiek. Zabijasz moje bezsenne noce opuszkami palców na mojej szyi i słowami, które leczą rany, usuwają doszczętnie wszystkie blizny. Rozczula mnie Twoja dobroć i lekkość ducha, potrzebowałam kogoś na miarę superbohatera. Mężczyzny. Ramion, w których poczuję się bezbronnie i bezpiecznie jednocześnie. Ja też sobie nas przypomniałam. Pamiętam chłopca z potarganymi włosami, ciepłymi dłońmi i spojrzeniem zagubionej owieczki. A teraz mam przed sobą uosobienie męskości i choć brzmi to niezwykle komicznie jest śmiertelnie poważne i żałuję, że nie potrafię nadać temu takiego właśnie tonu. Dobrze, że jesteś, bo z Tobą mniej się siebie boję.







***