czwartek, 31 stycznia 2013


Trzymam Jego serce wewnątrz jednej kropli zmarzniętej zły. Próbuję być wystarczająco ciepła, by dać Mu więcej, niż kruche, jasne ciało. By dać mu więcej niż strach i wino w żyłach. Chcę tylko umrzeć na Jego rękach, podążać za Nim w zimną noc, karmić kłamstwami, być kamieniem w Jego kieszeni, być spokojem podczas burz. Sprawia, że czuję, jakby to miłość wierzyła w nas, żyjemy w czerni, ale poranki dają nam nadzieję. Tak długo, jak masz na dłoni moją krew, mam powód, by do Ciebie wracać.





*
p ł y n ą c a    k r e w    p r z y p o m i n a    c i e m n y    o w o c  -
-  e f e k t ,    k o s m e t y k
u ś m i e c h a s z    s i ę 
n i e ,    t o    n i e    j e s t    ś m i e r t e l n e


wtorek, 29 stycznia 2013

Doprawdy łatwo Go stracić, zgubić w drodze, przeoczyć jak wschód o wczesnym poranku. Jeśli wyrazisz chęć, mój drogi - wrócę po Ciebie, gdy będę niepokalaną całością, niemalże tak dobrą, jak chleb ich bogów. I rozkwitnę w Tobie, oszukam zegary świata, tylko nie bój się oszaleć ze mną. Nie dotkliwie i nie winiąc moje serce. Ono nigdy nie wie, co robi. Oprócz tego, że należy do Ciebie. Jak gwiazdy do nieba, jak róże do ziemi. Rodzi się czas, w którym nie prędko umrę. Tak lekko i łatwo można tylko raz, kolejne przychodzą, jak burza, którą sobie przypodobałam. 




*
Dzień mgły: dzień matowienia.

wtorek, 22 stycznia 2013

Jakież to zabawne, Twoje słowa nie budzą we mnie ognia, nie tego, który prowadziłby mnie ślepo i szalenie. Może to chwila, może pozwoliłam się jej ponieść, może kiedy znowu mnie upuścisz i w bezruchu pozwolę Ci mnie zabić, zrobić ucztę ze swojej duszy, wykwintną i pełną najlepszych delikatesów, które nasycą Cię na wszelaki czas - wrócę. Wróci moja krucha i ulotna wiara, że jesteś najlepszą opcją; czy właśnie nazwałam Cię opcją? Czy możesz to zobaczyć, poczuć, jak ja czuję? Czy uświadomiłam Ci wystarczająco, że kiedy patrzę na nas, czuję się, jakbym wpadła w głęboki dół w środku ciemnego lasu? Wiem, że znajdą mnie w końcu, jutro, pojutrze, za sto lat. To będzie jeden dzień za późno. 




*

piątek, 18 stycznia 2013

Czynić źle, czynić wbrew sobie to nie może być cecha nabyta. Urodziłam się z tą przypadłością, od początku mojego nie-istnienia krąży we mnie, jak krew, wbrew grawitacji, więc także musi mieć przewagę, to musi grać istotną rolę. Mój chłopcze, tak bardzo wiem, że zniszczymy się wzajemnie niebawem, czy również możesz poczuć tę niepewność, tę smugę toksyny, która rozciąga się wokół nas? 
Odciąłeś mnie od czerni, by nauczyć mnie jej od nowa. Sam diabeł musiał Cię więc po mnie przysłać, nie trzeba być iście świętym, by dostrzec moje występki, za których sprawą przyszło mi znosić tę pokutę. Jestem kamieniem, nie kruszą mnie ciężkie narzędzia, jakże mogłyby więc słowa? 





w i a r a    w    i d e a ł y    t o    c i ę ż k i e    k a l e c t w o


sobota, 12 stycznia 2013

Jeśli nie mogę umrzeć z Jego wargami na moich, pozwólcie mi umrzeć z Jego imieniem na ustach. 





*

środa, 9 stycznia 2013

Bardziej niż za Tobą, tęsknię za sobą. Tęsknota robi ze mnie szaleńca, dumnie pręży się w spojrzeniu drzew za oknem. Gryzie trwogą moją gorącą głowę i nie mogę nic spamiętać, oprócz jednego wyjścia ewakuacyjnego - drogi do mojej torebki, w której trzymam papierosy. 




*

wtorek, 8 stycznia 2013

Pobyt w Polsce sprawił, że poziom siły i energii we mnie wzrósł niesamowicie. Czuję to dopiero teraz, kiedy zamiast wypijać hektolitry alkoholu i cieszyć się Ich obecnością leżę po prostu w swoim łóżku i śmieję się do siebie na myśl o rzeczach, które zrobiliśmy przez ten miesiąc. To był cudowny czas i wiem, że w pełni wykorzystany. To, że kocham do Nich wracać nigdy się nie zmieni, jakżeby mogło? 
Zakładam różowe okulary, próbuję być najszczęśliwsza na świecie i wiesz? Nic mi w tym nie przeszkadza, nie ma niczego, co ośmieliłoby się powstrzymać mój entuzjazm. Jesteś tym, o czym myślisz. 

Czy możliwym jest, by jeden pocałunek pozwolił Ci poznać duszę właściciela tych idealnych warg? Czy możliwym jest, by ktoś obcy przez dotknięcie ust, jak magiczną różdżką sprawił, że coś czuję?  
Czy może to tylko kolejne moje wariactwo?






Wróciłam do brązu, lepiej się w nim czuję, tak, tak, zdecydowanie. 


niedziela, 6 stycznia 2013


I pęka coś i stygnie, gdy wzrok Twój odległy mi, jak ptak, co chwilę temu słuchał tej rozpaczy. Więc zamknę oczy, rozpuszczę gniew w ciepłych myślach, powrócę do dat, gdy miałam pięć lat, ułożę moje lalki w białych trumnach. Nie będę pamiętać, tylko Ty jeden możesz wiedzieć, jakie to łatwe.






and suddenly - i felt nothing

czwartek, 3 stycznia 2013


To przyzwyczajenie. Moja głowa, moje serce są wolne od Ciebie, ale wracam tam usilnie z prostej przyczyny - rutyna. Jesteś moją bolącą rutyną, moją popękaną wrażliwością, malutką rysą, której próbuję pomóc się zagoić, do tej pory bezskutecznie. Do tej pory. Szczęście jest takie łatwe. Nie muszę mieć bogactw świata, by dojrzeć do tego stwierdzenia. Jesteś zagubiony w swoim żałosnym smutku, bo na Twojej drodze nie pojawili się odpowiedni ludzie. Moja miłość umarła, nim całkowicie zdążyła rozkwitnąć, bo ani Ty ani ja nie byliśmy na nią gotowi. Masz swoje racje, ja mam swoje, nie potrafiliśmy ich pogodzić. Byliśmy jedynie dziećmi, których jedynym pragnieniem była szalona, filmowa miłość. Dostaliśmy ją, cena nie grała roli, do momentu kiedy wszystko szlag trafił i zostaliśmy tak bardzo, tak niemożliwie sami ze sobą i z bólem, który nazywaliśmy swoimi imionami. Jesteś moją wiarą, jesteś moim wszystkim i wiesz? Mimo obietnic, w których składaniu jesteś mistrzem nigdy Ci nie uwierzę. Możesz tu być, mogę Cię poczuć, możesz tu wracać, kiedy tylko zechcesz, bo ja również potrzebuję Cię, jak nigdy nikogo, ale przyszłość nie ma dla nas miejsca. Nie na dłużej, niż moment, kiedy trzymasz moją rękę, kiedy rozpędzony samochód prowadzi nas donikąd, nie na dłużej niż skończy się nam alkohol i papierosy. 
Dlatego milczę, gdy słyszę z twoich ust pytanie, czy wrócimy. Nie możemy. Tego nie wybaczy nam żadne niebo.