sobota, 12 grudnia 2015


Coma. Próbuję być dobra i wdzięczna, a znowu staję się drzazgą w Twoim małym palcu. Mam zamknięte wszystkie trzy pary oczu. Odbieram sygnały, słyszę szmer Twojego głosu, czuję jak nieustraszenie się zbliżasz. 
Wiem, co myślisz. Pamietam te słowa, jak modlitwę. I z taka sama częstotliwością je sobie powtarzam. Umieramy raz, choć nasze serca znoszą milion zgonów z tego samego noża, jesli sa wystarczajaco głupie i naiwne. Moje ma zbroję, a Twoje się pod nia chowa. Nie wyciągaj noża.


// Susie Suh - Love Is On The Way //

piątek, 4 grudnia 2015

Umieram z rozkojarzenia, z zachwytu nad drobiazgami. Chciałabym chociaż przez chwile przecierpieć rzeczy, nad którymi każdy normalny człowiek wylewałby niespokojny ocean łez. Ale nie potrafię. W czerni widzę róż, w nocy radośnie czekam na dzien, a każda burza jest tylko mrugnięciem oka przed słońcem.


// Amy Winehouse - Will You Still Love Me Tomorrow? //

niedziela, 22 listopada 2015

Coraz rzadziej. Z okazji urodzin, świat, czasem spontaniczniej - pierwszego czwartku miesiąca. W tym czasie, gdy cisza rozbija ściany naszych głów dzieje sie wiele wokół nas. Obcy ludzie wypelniaja nasze pustki, obce ręce dotykają naszych ran. Boje sie, gdy mowisz, ze za mną tęsknisz. Jak niewiele musi Ci wiec mnie brakować, jeśli jestem wcześniej wspomnianym spontanicznym czwartkiem raz do roku, raz na nudę. Raz na 'boli mnie serce, raz na samotna noc, raz na piosenkę, która mi wysłałaś cztery lata temu i ktorej dzisiaj słuchałem'. Lubisz ze mną bawić sie w słowa, którymi mozemy rzucać tylko w siebie, bo któż inny mógłby je złapać w porę i pieścić z taka czułością? 
Znasz mnie najdłużej i najgłębiej z pośród wszystkich dusz, które kiedykolwiek mieszkały w moim sercu. Znasz mnie z każdej pory mojego życia, przetrwałes ze mną kilka zim, jak nikt inny. Dlatego słyszeć od Ciebie, ze stałam sie cisza, spokojem i dobrocią jest jak dźwięk mojej ulubionej piosenki, ktorej nie słyszałam od lat. 
Przyjaźń jest najlepszym, co nam sie przytrafiło. 


czwartek, 15 października 2015

Nie miałam czasu, by przeboleć czas przeszły, wyparłam to z siebie, puściłam dymem do płuc i czuje teraz jak dusi mnie boleśnie. Nie byłam gotowa na rachunek sumienia, konsekwentnie uciekałam  łamiąc sobie przy tym nogi, potykając sie o wielka, niespełniona milosc mojego życia. Zakręciłam swoje życie wokół pracy, wokół szkoły, wokół ludzi, ktorych miałam i mam szczescie poznawać. Mimo
rozczarowań, które dalej próbują wstrzymać mój puls staram sie zakopać je, spalic, ukryć z daleka od swojego mentalnego azylu, który budowałam jak zahipnotyzowana. Jakiez mam szczescie, ze moja wiara i siła nigdy sie nie kończą. To cud. 
Patrzę wstecz i mimo wszystko uśmiecham sie na widok wspomnień. Uwielbiam trzymać blisko swojej pamięci chwile, które kiedys przez jakiś czas czyniły mnie szczęśliwa. To zabawne, bo wszystko przewidziałam juz dawno temu i znałam finał. Bałam sie go, ale jeśli to przetrwałam co więcej mi grozi? Wierze w bajki, wierze w swoją, wszystko ma swój cel. A jeżeli jest prawdziwe przetrwa wszystkie burze. Nie mam nic przeciwko sztormom, ale niechże dobrze sie kończą. Zawsze będę w to wierzyć. 

czwartek, 10 września 2015

Bomby wybuchają w mojej głowie. Czuję się, jak ofiara która niebawem dobrowolnie odda się w ręce kata. Znam siebie, a te historie nie są obce scenariuszowi mojego życia. Z moich oczu popłynie morze łez, a z Twojego serca ocean krwi. Nie chcę stać się wspomnieniem, które wstrzymuje puls i niebezpiecznie kradnie oddech. Próbuję wyrosnąć z zamiłowania do dźwięku łamanych serc i wiem, że zatrzymam się przy Tobie na dłużej. Nie z powodu tego, jak Twoje słowa rozgrzewają i rozczulają każdy skrawek mnie, nie z powodu uśmiechu, który wstrzymuje wszystkie sztormy, nie z powodu przysięgi małżeńskiej, którą recytowaliśmy, chociaż nie w pięknych strojach i przed żadnym Bogiem, nie z powodu rozmów do szóstej rano, ale dlatego, że nie toniesz w mojej ciemności, wyciągasz w niej ku mnie ręce i mówisz, ze będziesz. I jesteś. Po prostu i mimo wszystko. Zawsze po mojej stronie.






***

wtorek, 1 września 2015

Spędzasz mi sen z powiek. Zabijasz moje bezsenne noce opuszkami palców na mojej szyi i słowami, które leczą rany, usuwają doszczętnie wszystkie blizny. Rozczula mnie Twoja dobroć i lekkość ducha, potrzebowałam kogoś na miarę superbohatera. Mężczyzny. Ramion, w których poczuję się bezbronnie i bezpiecznie jednocześnie. Ja też sobie nas przypomniałam. Pamiętam chłopca z potarganymi włosami, ciepłymi dłońmi i spojrzeniem zagubionej owieczki. A teraz mam przed sobą uosobienie męskości i choć brzmi to niezwykle komicznie jest śmiertelnie poważne i żałuję, że nie potrafię nadać temu takiego właśnie tonu. Dobrze, że jesteś, bo z Tobą mniej się siebie boję.







***

czwartek, 13 sierpnia 2015

Wyjmuję drzazgi z mojego ciała i mojej głowy. Uczę się spokoju, to trudniejsze niż sądziłam. Czasem boję się tak bardzo, że nie mogę nawet mrugnąć, moja głowa pali, ręce opanowuje stado wściekłych mrówek. Mam nadzieję, że nigdy nie dowiesz się, co mam na myśli. Mam nadzieję, że żaden lęk nie spędza Ci snu z powiek, że pławisz się w niebiańskiej beztrosce. 

Ja próbuję. Próbuje zasiać w sobie więcej wiary, próbuję przejąć kontrolę nad bałaganem, którym jestem. Próbuję dodać kolorów do czerni, w ktorej utkwilam. 

Chciałam napisać coś o ostatnich dniach, tygodniach, pobycie w Polsce, ale podsumowując wyjdę na psychopatkę, dziwkę, egoistkę, zimną sukę i Lucyfera w spódnicy, więc przemilczę swoje grzechy i zostawię je tam, gdzie ich miejsce - za mną. W każdym razie jestem wdzięczna za serca, które ludzie podają mi na dłoni, nawet jeśli nieświadomie je spalam.



// i've only come to understand that, you'd not recognize heaven
if you've never seen hell //

wtorek, 14 lipca 2015


Przepraszam, ze jestem takim rozpieszczonym bachorem, przepraszam, ze marnuje twoj czas, przepraszam, ze malo mnie dla ciebie, przepraszam, ze nie czujesz sie tak wazny, jak naprawde jestes. Przepraszam, ze nie poswiecam ci tyle uwagi, na ile zaslugujesz, przepraszam, ze mam milion pilniejszych spraw, przepraszam ze odkladam cie na bok, kiedy wiem, ze ty mnie nigdy. Przepraszam, ale skladam sie, zbieram i naprawiam. Dla ciebie.


środa, 8 lipca 2015





// this is the moment that you know
that you told him that you loved him but you don't
you touch his skin and then you think
that he is beautiful but he don't mean a thing to me //




sobota, 4 lipca 2015

Jestem troche nieobecna, nie miej mi tego za zle. Nie moge za duzo o Tobie myslec, bo zaraz staniesz sie bezsensownie istotny, a ja mam przesyt swiezej krwi w swoim glupim sercu. I chyba za malo uczuc. Jestes uroczy, jestes latem, a we mnie kroluje zima. Badz wiec ostrozny, jeden dotyk moze uczynic z twojego zycia prawdziwa Syberie. Nie chce, bys skazil swoja krew moja, nie chce byc blizna na twoim ciele, brudna smuga w odbiciu twoich blyszczacych oczu. Dlatego tak mocno sie boje. Patrzysz na mnie jak na idealny, malowniczy krajobraz, a za tym obrazem jest mnostwo zdewastowanej przez czas przestrzeni. Nie chce bys odkryl ja za wczesnie.




Nie mialam czasu ani glowy do pisania. W moim zyciu dzieje sie teraz mnostwo dobrego i nie moge sie doczekac, kiedy dopne wszystko na ostatni guzik i podziele sie tym z calym swiatem. Popadlam w pracoholizm, poznalam siebie z innej strony, to ciekawe doswiadczenie, nie sadzilam, ze zdolam zaskoczyc sama siebie w tak ogromnym stopniu. Nie przypuszczalam, ze jestem taka perfekcjonistka, ale rozpiera mnie duma, bo niesie to ze soba sporo szans, ktore zamierzam dobrze wykorzystac, ale o tym wkrotce. Trzymajcie za mnie kciuki. 

środa, 10 czerwca 2015

Spędzam jedna z tych nocy. Tak dobrze pamietam nasze wspólne, kiedy byliśmy niczym więcej niż dziećmi, które tylko nieśmiało kradły sobie pocałunki, trzymając sie za ręce, zasypiając obok siebie przy Augustanie. Teraz tez tonę w tych dźwiękach, uśmiechając sie do wspomnień o Tobie, jesteś moim najlepszym czasem, który minął. Jesteś miejscem w moim sercu, w którym mi najcieplej, w którym sie uśmiecham, w którym czasem drżę, w którym spotykam siebie. Cieszę sie mogąc znowu być częścią Twojego świata, wiedz ze Ty nie przestałeś być mojego nigdy nawet na chwile. 


// boy, you're bleeding for nothing //

niedziela, 31 maja 2015

Woda sodowa uderzyla mi do glowy, wrocilam do siebie z nawiazka. Szalenstwo pochlonelo mnie od nowa, zgubilam zdrowy rozsadek i umiar, ale nie jest mi przykro. Kilka grzechow, kilka skradzionych nocy, snow i pocalunkow. Mam cholerne szczescie do ludzi, ktorych poznaje i ktorych mam blisko siebie. Bawie sie i mam nadzieje, ze szybko Cie to nie odstraszy. Bo musze przyznac, ze jednak tesknie, za Toba najbardziej tesknie. Chociaz Ciebie znam najkrocej. Musisz pokazac mi wiecej, musisz mowic do mnie wiecej, ciagle mi Ciebie malo. Robi sie niebezpiecznie. 


// light is easy to love, show me your darkness //

poniedziałek, 18 maja 2015


Podzielmy sie soba. Ty, ja, ja, Ty, noc, kilka tych dzwiekow i Twoje miejsca, ktore kochasz, w ktorych zbierasz sie w calosc. Jeszcze tylko kilka dni. 




// you are my new favourite feeling //



środa, 13 maja 2015

poniedziałek, 20 kwietnia 2015

Nie probuj mnie juz szukac, bo slad po mnie zaginal. Nie znajdziesz mnie w tym ciele, to nie ja mieszkam w tych zimnych dloniach, to nie ja zastyglam w skutych lodem zylach. Bylam Ci juz wszystkim. Nie bylam jeszcze tylko niczym. 




Wiatr i cien, nic pod nos, nic na tacy. Wszystko wiem i widze. Sto krokow przed Toba. Nie moge triumfowac z tego powodu. Twoja glowa to krysztalowa kula, czytam z niej jak z elementarza. I o ile dla dzieci to radosc i duma o tyle dla mnie przeklenstwo i klatwa. 



piątek, 27 marca 2015

Rodzę się na nowo w bólu. Moje niebo i ziemia pękają, wchłaniają mnie i spadają na głowę. Wszystkie znaki mówią, że błądzę zamknięta między krzywymi zwierciadłami - sny, wyliczanki i czarne koty biegnące na wskroś najbardziej ruchliwych dróg, które przemierzam.
 Nie słucham serca, bo nie mówisz do mnie sercem. 
Niechże ktoś łaskawy wskaże mi moment, w którym stałam się tym, czym jestem, bym mogła tam wrócić i zniszczyć wszystko, co pchnęło mnie ku końcowi dziewczyny, którą kochałam i za którą tęsknię.





niedziela, 15 lutego 2015

Szaleństwo, w najbrudniejszej postaci. Ciężkie powroty, najtrudniejszy do siebie, zapomniałam kim byłam. Niemal udusiłam się wskrzeszając przeszłość, upiłam swoje obawy do nieprzytomności, do zrzucenia z siebie każdej nieczystości. Coś zgubiłam, coś znalazłam, coś wróciło w moje ręce. Cieszę się. Tak mocno chcę ubrać to w słowa, wyrazić ogrom tego cudu, w pełni oddać siłę i piękno, ale cokolwiek teraz wyjdzie z pod moich niecierpliwych palców nie objawi w pełni boskości tej więzi. Zna mnie, wie wszystko najlepiej i najczulej nim otworzę usta, nim wydam z siebie choćby małą, drętwą emocję. Lubi moją dziecięcą naiwność, moją dziecięcą wiarę, otwiera moje oczy, gdy trzymam je zamknięte niebezpiecznie długo. To wieczne, to piękne, to wiosna w każdej zimie mojego życia. To mistyczny rodzaj miłości.
Sądziłam, że jestem potwornie silna. Sądziłam, że to przecież niemożliwe, że muszę mieć jednak kamień zamiast serca. A potem słyszę jeden głos i już wiem, że to jest to. Moja siła. Respirator dla mojego życia. 




// miracle //

poniedziałek, 19 stycznia 2015

Mieszka we mnie stale przeszłość, tęsknota za ludźmi, którzy zwykli być przy mnie. I trzymać mój umysł w pionie. Czuję, że szaleństwo rozrasta się we mnie bez nich i chociaż to mozolny proces z dnia na dzień wszystko staje się czarniejsze. Prawdopodobnie nigdy nie zdołam się pogodzić z tym, że z biegiem czasu zmienia się przestrzeń wokół mnie, robi się bardziej pusta. Bolą mnie rozmowy, których nigdy już nie odtworzę, bolą mnie ludzie, których tracę, bolę sama siebie ja. 
Sądziłam, że będę szczęśliwa, naiwnie myślałam, że nic nigdy się nie zmieni. Moje chwilowe radości nie są całkowitą wyraźną euforią, nie są wiosennym zielonym porankiem, nie mogą takie być bez Ciebie.
Czuję się tak niemożliwie opuszczona. Czuję, jak to boli, jak wypala dziury we mnie. Tęsknię za Tobą. Za moją duszą w Tobie, za całym moim światem, który mogłam w Tobie zobaczyć. Podczas gdy teraz czuję się, jak ślepiec w labiryncie. I wiem, że nigdy nie znajdę drogi wyjścia, jeśli Ty nie staniesz się moim wyjściem.