poniedziałek, 25 listopada 2013


To jakaś bezdenna pustka, w której mogłabym słyszeć różne rzeczy, ale Twój głos zagłusza resztę tego drętwiejącego chaosu. 
Zbieram plony swoich błędów. Suche, martwe i ubogie w nadzieję. 


czwartek, 21 listopada 2013

Próbuję napisać coś od kilku godzin. Czuję się jak rozerwana i wypluta kartka z ledwo widocznym, krótkim tekstem napisanym przez analfabetę. Cała jestem błędem. Dzisiaj, wczoraj, jutro. 
Rusz, nie czekaj na zeszłoroczne lato. Przyjdzie następne. I będzie najpiękniejsze. Jeszcze bardziej, niż myślisz, że może być. Próbuję Ci uwierzyć, jesteś jak odrobina słońca w mojej zimie życia. Dam Ci rękę, znowu. Znowu ją puszczę. Czego się boisz? My się nigdy nie kończymy. Właśnie tego. Często zapominam o Tobie, bo odkryłam, że są lepsi ludzie, dla mnie. Choć nie wiem, jak mogę być tego pewna, skoro i oni odeszli. Nie o Tobie są wiersze ostatniego roku. Nie o Tobie słucham piosenek. Potykam się o tęsknoty. Moje istnienie zawiera jakiś nieznany naturze błąd, autodestrukcja musi być trucizną w moich żyłach. 




i need u, but how many times can i die? 



czwartek, 14 listopada 2013

Myślę, że wystarczy. Że spadło wystarczająco dużo deszczu, że minęło sporo pór roku, że radość życia nie uszła ze mnie całkowicie, a wręcz przeciwnie - ma właśnie szansę znaleźć się w szczytowej formie. Moje plany nie legną w gruzach, zapaliłam ponownie chyba już nieśmiertelną pochodnię w sobie samej, która zniszczyła ciemność i uśpiła mój niepokój. Mój duch krzyczał, ale moje dłonie były bezwładne wobec ognia, w którym stało moje serce. Kawa, papierosy, kawa, metro, tramwaj, książki, sen, miłości głębokie do kości, pułapki, doły, czekanie. Nadzieje - beznadzieje. Wszystko, co trzymało mnie z dala od siebie żegna się ze mną od dnia, w którym wreszcie wiem, że jedyną rzeczą której naprawdę chcę to by twoje duchy odeszły. Na zawsze. Jeśli to zaboli, nie dbam o to - mogę szczerze wyznać, że to nie było dla mnie istotne. Byłeś trucizną sprytnie ukrytą w fiolce po tabletkach na starą, mocną, przeżutą miłość. 

Jeśli jesteś wystarczająco odważny, by powiedzieć ŻEGNAJ, życie wynagrodzi ci to nowym WITAJ.



Nie wchodzi się dwa razy do tej samej rzeki. Co jeśli jej prąd sam cię porwie?