niedziela, 31 lipca 2011

SKRZYPCE I NICI

Przerwa chyba na nic się zdała, w małym odizolowaniu, w moich zabójczych myślach było z pewnością jeszcze więcej kurzu, niż zwykle.
Mimo wszystko jest dobrze. Wczoraj też było, i uwaga - byłam całkowicie trzeźwa! Tak, tak, sama jestem pozytywnie zaskoczona moją godną uznania postawą!
I widziałam wczoraj B. Nie zamieniliśmy żadnego słowa, tym lepiej. Ostatnio czuję się, jak wewnątrz tornado, wariuję, mam roztrojenie jaźni.


♪ Dead By April - A Promise.

piątek, 8 lipca 2011

PLAY

Rośnie we mnie niemoc. Przybiera kształt małego, niedojrzałego jabłka. Ale Twoje ręce. Dopóki ściskasz w dłoni mój zielony owoc - mam powód, by dojrzeć.

/ Stop. Na chwilę.
03:35.
Uwielbiam wschody słońca i zapach poranka.

czwartek, 7 lipca 2011

THIS IS OUR WAR

Pewnie jestem zepsuta do szpiku kości, a przynajmniej wiją się w moim umyśle robaki. Co i tak dla mnie nie wydaje się jakkolwiek złe, gdzieżbym przecież śmiała rzucić się pod własne ostrze, niedorzeczne.
Znowu mam tylko brudne uczucia i sny, w których codziennie wracasz. Pieprz się.

sobota, 2 lipca 2011

FORSAKER

Nie lubię grubych ciał, ani ślepoty mojej duszy. Nie mam psa, który mógłby mnie poprowadzić, a kot nie jest w tym dobry. Moja świętość ginie w mule pod jego niby krystaliczną otoczką. A duma jednak nie śpi, ona jedna oczy ma szeroko otwarte, wypatruje z oddali, by go minąć.
Ponownie czuję się jedynie cieniem jego błądzącej dłoni w półmroku, na bladym różu ściany. Nie przeraża mnie to, nie budzi obaw, nie przyspiesza pulsu. Skupiam się na tym, że od świata oddziela mnie jedynie rozkoszny, waniliowy dym, a bezsenność trzyma mnie w uścisku starych, ukochanych słów i dźwięków.
Jeśli to możliwe, bym się bała, to na pewno nie bzy, ani wampir z ciałem motyla.

piątek, 1 lipca 2011

FIREFLIES

Dziewiąta rano, a ja nie śpię. W dodatku poszłam wczoraj spać o trzeciej. Miałam zamiar wytrzymać dłużej i pewnie dałabym radę, jednak ból gardła, alergia, ciągłe kichanie i zimno zaciągnęły mnie do łóżka. I tak nie mogłam zasnąć i w końcu wstałam o szóstej. Czuję się fatalnie! Zatem nici z jakiegokolwiek wyjścia dzisiaj, muszę choć trochę się podleczyć, bo jutro domówka u Olo!
Idę z powrotem do łóżka!