Leżę, próbuję udawać przed sobą, że mnie tu nie ma, że jestem ptakiem, który dopiero co się wykluł i niczego nie pamięta. Próbuję, znowu. Moje uczucia to ciągle syzyfowa praca, bezcelowa, nie mająca końca. Powinnam coś zrobić, odciąć się od świata, ludzi, bo dopóki jestem tym, czym jestem teraz nic nie mogę zrobić, nic nie ocalę, nie dam żadnego ukojenia, nie zapewnię bezpiecznego snu, a tylko zarażę bezsilnością, pogłębię pustki, rozerwę bardziej.
Sen. Miałam nadzieję, że sen pozwoli mi uciec. Jesteś nawet tam. I widzę, jak życie ucieka ze mnie, kapie, spływa razem z gorącą wodą w wannie. Wyobrażam sobie, że łapię ból za barki i topię go, za szybko otwieram oczy, słabnę, mam nadzieję, że jutro nie będzie mnie wcale.
Nie zdefiniuję tego, przecież nie chciałabym nawet żebyś tu był. Po prostu stoję przodem do przeszłości, patrzę na nas, na dwoje splecionych ze sobą rąk, na dwie dusze dzielące te same sny - najstraszniejsze i najsłodsze, i nie wierzę, po prostu nie wierzę, że ktokolwiek może do mnie lepiej pasować, niż Ty.
♪ Lucia - Silence.mp3
w a k e m e
s a y y o u w a n n a w a k e m e
s a y y o u w a n n a w a k e m y l i f e